Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niepełnosprawna na wózku wypchnięta ze sklepu w Kielcach? (WIDEO)

MAT
Dawid Łukasik
Właściciel sklepu wypchnął niepełnosprawną osobę na wózku przed budynek - taką informację otrzymaliśmy w środę w naszej redakcji. Sprawa miała rozegrać się przy jednym ze sklepów ortopedycznych w Kielcach.

- Właściciel sklepu wypchnął i pozostawił na mrozie niepełnosprawną, która przyjechała do jego sklepu z reklamacją wózka, który wcześniej w tym sklepie zakupiła - mówił w środę mężczyzna dzwoniący do „Echa Dnia”.

Pani Anna Sutowicz jest niepełnosprawna. Jest mieszkanką Domu Pomocy Społecznej w Kielcach. Od jakiegoś czasu przyjeżdża do sklepu ze sprzętem rehabilitacyjnym przy ulicy Nowy Świat w Kielcach, gdzie kilka lat temu kupiła dla siebie wózek inwalidzki. Tak było też tym razem. W środę przyjechała do serwisu, gdyż dwa dni temu w wózku nastąpiła awaria. Na miejscu, według niej została niemile potraktowana. - Pan zaczął grzebać przy wózku, aż całkowicie się zablokował. Nie miałam jak wrócić do domu. Poprosiłam Pana Pawła, żeby mnie wypchnął na zewnątrz i tam poczekam na moje go opiekuna, który po mnie przyjedzie. Wypchnął mnie i poszedł. A ja myślałam, że ze mną poczeka. On natomiast powiedział, „jak coś, to dzwoń” i poszedł - twierdzi kobieta.

Inną wersję wydarzeń miał właściciel sklepu, który twierdzi, że kobieta oczekiwała, żeby to on zagwarantował jej transport do Domu Pomocy Społecznej. - Kobieta przyjechała do nas, bo uszkodził jej się silnik w wózku. Po zdiagnozowaniu problemu zapytała się mnie, jak ona ma wrócić do domu. Pani dwukrotnie także mnie prosiła, żeby ją wypchnąć przed sklep, bo jest jej gorąco, a ona musi zadzwonić po opiekuna, więc to zrobiłem. Nic mogłem jej pomóc, nie mamy zastępczych wózków, nie wiem co mogłem jeszcze zrobić. Zadzwoniłem nawet do Domu Pomocy Społecznej, chociaż nie musiałem, ale okazuje się, że oni też nie mogli po nią przyjechać - mówi Paweł Bądzik, właściciel sklepu ortopedycznego

Kobieta twierdzi, że wózek w marcu tego roku będzie miał dwa lata i do marca powinna go obowiązywać gwarancja. - Naprawiany był chyba z pięć razy. Nie pierwszy raz jestem w tym serwisie tak traktowana. Naprawy nie są tanie, a państwo ze sklepu nie chcą go naprawiać na gwarancję - twierdzi Anna Sutowicz. - Jeżeli okaże się, że silnik jest wadliwy, to oczywiście gwarancja obowiązuje. Jeśli natomiast nastąpiły uszkodzenie mechaniczne, tak jak na przykład pourywane błotniki, to za to nie odpowiadamy - mówi właściciel sklepu.

Na miejsce przyjechali wezwani przez kobietę strażnicy miejscy, wysłuchali dwie strony, ale na tym ich interwencja w zasadzie się skończyła. Po krótkiej rozmowie na miejsce przyjechał także opiekun niepełnosprawnej osoby i przy pomocy strażników udało ją się przetransportować do jego samochodu osobowego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto